ON-THE-GLOW BLUSH I PIELĘGNACJA CIAŁA Z PIXI
Dzień dobry w środę!
Kiedy pytałam Was na insta story o czym chcecie poczytać najpierw,
niewielką większością głosów oznajmiliście że Delia, dlatego recenzja nowości
Pixi by Petra pojawia się właśnie dziś!
Postanowiłam połączyć produkty do ciała i nowe róże w sztyfcie w jednym poście...
Nigdy nie robiłam takich miksów, więc dlaczego nie spróbować?
Na pierwszy ogień idą kolorowe sztyfty ON-THE-GLOW BLUSH!
Jest to kolorowa wersja sztyftu nawilżającego z kolekcji On the Glow,
którą na pewno znacie z mojego insta, ponieważ jest to jedna z pierwszych paczek
od Pixi w moich mediach.
Mamy do wyboru trzy wersje kolorystyczne: Juicy, Fleur i Ruby.
Każdy z nich nadaje skórze zdrowego blasku, nie zastyga na mat, cały czas jest glow,
które idelnie wtapia się w podkład/skórę. Pigment jest dość intensywny, ale możemy
go bez problemu stopniować według uznania. W ciągu dnia pięknie utrzymuje się na twarzy
i nie przemieszcza. Oczywiście ja delikatnie omiatam twarz transparentnym pudrem,
żeby było jasne :) nie chodzę na żywca, bo nie mam tyle odwagi...
Kolor Juicy - zdrowy, koralowoczerwony odcień! Dodaje dużo życia i kojarzy mi się z takim dziennym, zdrowym glow!
Fleur - przepiękny, chłodny różowy kolor, który pięknie będzie wyglądał na bardzo jasnej skórze. Dla mnie zdecydowany ulubieniec jeżeli mam ochotę na doll face, chociaż teraz jak mam dość ciemną twarz to wygląda to komiczne, więc jest to smaczek na zimę lub na różowe, letnie usta!
Ruby - mój letni faworyt! Używam go za każdym razem jak robię makijaż! Głęboka, wieczorowa czerwień - coś pięknego! Moim zdaniem najbardziej pasuje mi do obecnej "opalenizny".
Tutaj możecie zobaczyć jak wyglądają poszczególne kolory na skórze - od lewej:
Jiucy, Fleur i Ruby. Produkt jest tu nałożony grubszą warstwą bez rozcierania
- prosto z opakowania.
Dla mnie strzał w dziesiątkę, ponieważ ostatnio często sięgam po kremowe konturowanie,
a te produkty nakładają się szybko, łatwo, można je budować i co najważniejsze utrzymują się nie nagannie przez cały dzień!
Teraz słów kilka o pielęgnacji ciała, czyli seria Rose. Mamy tu standardowy zestaw
- coś do mycia, peeling cukrowy i balsam o pięknym, nie narzucającym różanym zapachu.
Co mogę powiedzieć o tych produktach...zaskoczyły mnie, ponieważ myjadło nie dawało piany, bez której nie wyobrażam sobie mycia, a jednak skóra była dobrze oczyszczona. Peeling - ma u mnie wielki plus za cukrowość (solnych nie cierpię!) i chociaż ziarno
wydaje się zbyt delikatne, dla mnie o dziwo było wystarczające, aby oczyścić skórę,
więc zdecydowanie zaliczam go do ulubieńców! Balsam - no cudo! Ulubieniec od pierwszego użycia! Odżywia, ujędrnia i daje uczucie mega nawilżenia i bardzo miękkiej skóry.
Ogólna ocena jest taka, że chętnie wrócę do tych produktów!
Podsumowując!
Róże skradły moje serce bez reszty a produkty kąpielowe zawsze
znajdą miejsce na mojej półce!
znajdą miejsce na mojej półce!
Kosmetki Pixi znajdziesz na:
Komentarze
Prześlij komentarz